Barki suną cichutko, nie to co pociąg. Siedzę na brzegu Renu i patrzę na mijające mnie góry ze stali. Muskają fale delikatnie, jakby były z papieru. Tylko śruby za rufą dają świadectwo ich olbrzymiej siły. Przez chwilę próbowałem policzyć ładunek jednej z nich. Dwa kontenery to jak jeden wagon kolejowy… cztery wagony… osiem… dwanaście…
Barki są ogromne, nie to co pociąg. Najdłuższy jaki widziałem liczył niespełna dwadzieścia wagonów. Na jednej z tych barek zmieściłoby się kilka takich. Toczyła się teraz masywnie i energicznie zarazem, napchana jak chłopski wóz sianem, lawetami pełnymi samochodów. Cóż to dla niej? Każda z tych lawet na autostradzie pochłaniałaby na ten sam ruch do dziesięciu razy więcej energii.
Siła rzeki
Barki są bardzo ciężkie. Dla każdej rzeki istnieje ściśle określona maksymalna wyporność dla jakiej żegluga jest możliwa. Rzecz znamienna, że skalę tej potęgi doceniamy dopiero gdy wyjdzie z brzegów i falą śmiercionośnej powodzi zacznie burzyć nasze domy, zapominamy, że siła ta drzemie w rzece nieustannie.
Zgodnie z prawem Archimedesa ciało unosi się na powierzchni cieczy dlatego, że masa słupa wody o objętości równej zanurzonej części ciała jest cięższa niż owo ciało. By unieść wielką barkę należy umieścić bezpośrednio pod nią odpowiednio wysoki słup wody. Pogłębianie dna wydobywa z rzeki jej prawdziwy potencjał, jej drzemiącą moc. Klasycy myśli geopolitycznej rozważania swe rozpoczęli od tej właśnie obserwacji, że te kraje dynamicznie się rozwijają, które posiadają ową bezpłatną, potężną autostradę. Kraje zaś jej pozbawione, zawsze cierpią nędzę. Kluczem do bogactwa od setek lat było uwolnienie potencjału rzeki.
Barki na Wiśle już były
Na jednych rzekach stan ów osiągnięto wcześniej, na innych później. Teraz siedzę i patrzę na wieczny Ren lecz myślami odbiegam do zupełnie innej, bliższej sercu rzeki.
Poziom żeglowności, jaki Ren osiągnął dopiero w 1830 roku, rzeka Wisła notowała już w 1618. Spławiano na niej wówczas 250 ton zboża do Gdańska. Wielka rzeka, jakże potężną musiała się wtedy wydawać!
Jakże wielką okazywała siłę idąc w zawody z Renem, który teraz, nieświadom mych myśli przesuwał mi przed oczami jak zabawki ciężkie, stalowe góry handlowych barek.
Rzeka to jednak kobieta, kapryśna lecz uległa. Nieadorowana dziczeje, porasta mułem obojętności i rozleniwienia. Dziś, spod jego narosłej pokoleniami warstwy trudno dostrzec dziewczęcą witalność tej, o którą opiera się cały nasz kraj. Zaniedbana już niczym nie przypomina rwącego strumienia niosącego z całej Polski zboże do „spichlerza Europy”. Lecz nie dajmy się zwieść tej powierzchowności. Serce jest w niej wciąż tak samo młode, źródło wiecznej Wisły wciąż bije. To szczególnie ważne w Roku Rzeki Wisły 2017.